HOLOPATIA

HOLOPATIA

wtorek, 24 października 2017

NASTAWMY NASZE ANTENY DO WEWNĄTRZ


   - Stojące przysłowiową ością w gardle wygłoszone przed 2000 lat przez Chrystusa w ludzkim ciele o imieniu Jeszua (hebr. zbawienie) jest tak zwane "Kazanie na Górze"*, które kazaniem w katolickim sensie nie było, a tylko przekazem skierowanym do budzącej się ludzkości XXI wieku - do nas. Żyjący dziś Ziemianin nastawiony jest tylko na zewnątrz, stracił psychiczną równowagę, zapomniał o kosmicznej harmonii, o proporcji, o Boskiej jedności i - co istotne wątpi we wszystko, a dlatego tak łatwo nim manipulować. Ale... jeszcze nie dawno, przed 2000 ziemskich lat żyli na Ziemi tak zwani "prości ludzie"; byli ufni, wrażliwi na dobro płynące z głębi duszy i umieli odebrać dar uzdrowienia, którego promieniowanie blokowane jest powątpiewaniem
i ignorancją.

   - Coraz więcej ludzi rozumie dziś, że potrzebuje dystansu do głośnego, technicznego, bezdusznego świata XXI wieku. Dlatego medytacja stała się taka popularna. Człowiek szuka ciszy w sobie bowiem nieustannie jest otoczony hałasem; hałasem wysyłanym przez bezduszny świat w atmosferę ziemską odbijającą ten hałas z powrotem w kierunku tych, którzy go żyjąc w stanie niewiedzy  tworzą. Symptomami świata XXI wieku na tej planecie są m.in. hałas
i rywalizacja.

   - Gdy Chrystus odwiedził upadły sektor tej galaktyki a przy okazji planetę zwaną Adama (Gaja, Ziemia) hałas wysyłany w atmosferę był jako tako znośny, a mieszkańcami świata byli biedni ludzie i klasa nimi rządząca. Świat techniki jeszcze nie zaistniał. Prości ludzie żyli blisko Matki-Natury, która jest żeńskim aspektem Boga-Ojca i nastawieni byli na jej kosmiczne siły. Uczucie konkurencji nie było znane ubogim ludziom, którzy nie obmyślali sposobów na szybkie wzbogacenie się kosztem zniewolenia bliźnich. Ci żyjący w biedzie ludzie nie byli świadomi, że w taki sposób można się wzbogacić. Dopiero w następnych epokach, szczególnie gdy pojawiła się technika powstała tak zwana klasa średnia. Wtedy też ludzkość podzieliła się na trzy klasy (kasty): materialiści-bogacze, stan średni i zniewolona biedota. Dziś także członkowie klasy średniej mogą się bogacić w materii dzięki technice. Tak pojawiło się zjawisko zwane "pędem szczurów". Pęd to popęd a ten gdy niekontrolowany nie przyniesie duchowych korzyści. Powstaje zachwiana równowaga między duchowością
a techniką. Każdy chce wzbogacić się w minimum czasie, bowiem nikt owładnięty tym popędem nie wie  k i e d y  jego ziemski żywot dobiegnie końca. Tak zwany przeciętny Ziemian tworzy w sobie i żyje w stanie endogennego stresu w świecie techniki, który wyzwala w nim reakcje na stres egzogenny. Widząc, że bogacze bogacą się coraz bardziej homo sapiens klasy średniej także rzuca się w pogoń za ziemskimi dobrami. Ci, którzy nie chcą lub tak nie potrafią żyją poniżej "czerwonej linii" i cieszą się tym, co mają. Cieszą się o ile nie poddają się uczuciu zawiści i mają mniejsze wymagania. Nie marzą o życiu
w pałacach, nie marzą o wszystkim, co najdroższe w tym świecie jeśli chodzi
o materię. Nie zależy im dorównać ani klasie średnio bogatej, ani najbogatszej. Nie marzą o tym, żeby należeć do klubu miliarderów i trylionerów. Każdy ma tyle i to, co odpowiada stanowi dojrzałości duchowej - dojrzałości duszy. Zamiast miliardów nastawiają się na wyższe, duchowe wartości i tęsknią za życiem poza materią i materializmem, w świecie zamieszkałym przez szlachetne, uduchowione istoty. Tęsknią za swoją duchową Ojczyzną. W tym miejscu nie należy wyciągnąć pochopnie wniosku, że bogactwo materialne jest złe, a życie
w ubóstwie dobre. Dobra jest równowaga, dobra jest proporcja. Te nam służą. Te dwa bieguny powinny się uzupełniać. Wznieśmy się ponad poziom "albo albo".

   - Przed 2000 ziemskich lat biedni ludzie w swej niewiedzy żyli więc spokojniej. Nie marzyli o życiu w pałacach i ponieważ nie było jeszcze bogacącej się na ich oczach klasy średniej, nie mieli żywego przykładu jak się  t o  robi. Nie było techniki i było cicho. Nie harmonijne dźwięki nie powodowały stresu z zewnątrz tak jak to ma miejsce dziś, gdy już setki milionów ludzi cierpi z powodu szumów usznych (Tinnitus auris) spowodowanych ekstremalnie niskimi częstotliwościami. Popęd do wygodnego życia jeszcze nie zaistniał, a dlatego ówcześni, biedni ludzie nie wiedzieli co to stres, co to znaczy mieć stale napięty do granic wytrzymałości system nerwowy. Żyjący w takim stanie świadomości ludzie byli otwarci na działanie eterycznych, uzdrawiających sił. Uzdrawianie nakładaniem rąk (jak to czynił największy z proroków - Chrystus) prowadziło do uzdrowienia a nawet "wskrzeszenia" zmarłego. Duch naszego Ojca jest prawem. Gdy człowiek nie rozumie działania tego prawa, nazywa to cudem.

   - Ponieważ istota zwana na Ziemi Chrystusem i żyjąca w ciele Jezusa była świadoma i czuła jedność łączącą ją z Bogiem-Ojcem, dlatego mogła uzdrawiać dotykiem. Zadaniem tego czystego ducha było przypomnienie upadłym istotom żyjącym w ludzkich ciałach o istnieniu w nich prapierwotnej energii, Boskiej siły uzdrawiającej, dzięki której możliwe jest wewnętrzne ozdrowienie. Zdrowieli przeważnie biedni. Bogaci nie odczuwali siły Ducha w sobie. Wierzyli w siłę swojego ziemskiego bogactwa. Biedni potrafili zaufać Boskiej sile w sobie i w osobie uzdrawiającej. Ponieważ nic mieli, potrafili przyjąć to, co dla ludzkich oczu niewidoczne. Materialiści wierzą tylko w to, co mogą zbadać z pomocą mocno ograniczających ich ludzkich zmysłów. Gdy więc Jezus kładł swoje dłonie w imieniu Wiecznego Ducha na chore ciało biedaka, ten z wdzięcznością odbierał Boskie prądy uzdrawiające.

   - Człowiek XXI wieku nastawił swoje anteny na matrix, na zewnątrz.
Wątpi w istnienie sił, których "na własne oczy" nie widzi. Nieustannie stawia pytania, a odpowiedzi na nie mu nie wystarczają, lecz prowokują do stawiania dalszych pytań. Tak powstają blokady psychiczne powodujące niewystarczający przepływ Boskiej energii. Żyjąc w stanie nieustannego stresu i napięcia nerwowego człowiek XXI wieku nie potrafi realizować w życiu codziennym bezinteresownej miłości, życzliwości, harmonii... Stale osądza innych zazdroszcząc im materialnego dobrobytu, widząc w nich "innowierców", oskarżając ich o swoją biedę i niepowodzenia. Pojęcie "miłość" kojarzy się mu
z mechanicznym seksem (albo wymiennym, albo płatnym). Wszędzie toczy się debaty, dyskusje, polemiki... Liczy się intelekt, który nie służy uduchowieniu. Zaufanie do Boga, który żyje w każdej duszy? To śmieszne i naiwne. Odpowiedzialność za własny los i za los potomstwa oddana zostaje w ręce polityków i akademików. Pogoń za wygodnym życiem w materii kończy się zgonem. Często przedwczesnym. Śmierć staje się wyzwolicielem w tej pogoni za coraz więcej i więcej, za karierą w tym hologramie, za byciem kimśi posiadaniem na własność czegoś.
   - Miliony tak nastawionych do życia ludzi z t.zw. 3-go świata trafia teraz do gasnących państw bogatego Zachodu. Oni też chcą żyć wygodnie w i na materii. Wolność nie jest im potrzebna. Wierzą, że za pieniądze będą mogli kupić wszystko. Takim społeczeństwem łatwo jest rządzić. Otrzymają to, czego tak sobie życzą - stałe miejsca pracy, stałe wynagrodzenie, stałe miejsce zamieszkania, stałą opiekę zdrowotną i będą mogli piąć się wyżej po drabinie szatańskiej hierarchii aż do dnia, gdy będą szukać śmierci ale jej nie znajdą (Apokalipsa, 9:6).


*) Patrz: http://holopatia.blogspot.com/2015/10/wydanie-uzupenione-medycyna-wedug.html

4 komentarze:

  1. Bardzo dobry artykuł. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za ten tak pokrzepiajacy artykul.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze Panie Romanie, najwyższy poziom. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze Panie Romanie, najwyższy poziom. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń