HOLOPATIA

HOLOPATIA

sobota, 15 kwietnia 2017

NA CO ŚWIADOMIE SIĘ NASTAWIAMY - TYM SIĘ KARMIMY

Inteligencja pyta - serce odpowiada.

   - Czym chcę się żywić? Boskim pokarmem - Boską siłą eteryczną czy tym,
co mi smakuje żyjąc w świecie materii, w radioaktywnym, toksycznym świecie, który dostosowuje moje ziemskie, fizyczne ciało do swojej niskiej wibracji?

   - Bazując na własnym doświadczeniu, na obserwowaniu siebie samego i ludzi których spotykałem na swej drodze w różnych krajach świata mogę stwierdzić, że stanowcza większość ludzi nie nastawia się świadomie na Boski pokarm - na siłę eteryczną, lecz na ziemski pokarm, mimo iż dziś w 2017 ziemskim roku po pojawieniu się na Ziemi największego z Nauczycieli pokarm nie jest już naturalnym pokarmem mimo iż oklejany jest etykietkami sugerującymi że wszystko jest pod kontrolą - bio i eko... Jednak jako istoty duchowe potrzebujemy innego, wysoko drgającego pokarmu i dlatego ludzkość cierpi z powodu tzw. chorób. Te choroby to symptomy dysharmonii pomiędzy duszą a jej ziemskim ciałem.

   - Planeta Ziemia - mimo iż jest chwilowo - planetą materialną mogłaby nas żywić zdrowym pokarmem, bowiem jest wraz z całym materialnym kosmosem przenikana przez eteryczną życiodajną siłę, jednak ludzie zadowalają się jej brutalnym eksploatowaniem i traktowaniem zapominając, że planeta jest istotą żywą. Ta samowola doprowadziła do zguby mimo iż ludzkość nigdy nie została pozostawiona sama sobie i w każdej epoce żyli na Ziemi ludzie światli (nie mylić bynajmniej z samozwańczymi iluminatami), duchy w ludzkich ciałach, które upominały ludzkość, że mordowanie planety to samobójstwo człowieka.

   - Samowola, innymi słowy lekceważenie uniwersalnych, kosmicznych praw prowadzi do konsekwencji; zła karma, czyli szkody na ciele duchowym i choroby na planie materialnej egzystencji. Bóg, nasz Stwórca nie zostawił swoich upadających dzieci w potrzebie. To dzieci bezmyślnie a nawet z premedytacją odwracają się od Źródła Życia i Zdrowia - od Stwórcy. Boskie Prawa nie są już samo przez się zrozumiałe a co za tym następuje - nie są realizowane w życiu codziennym w i na materii. Brak Boskiej siły bezmyślny człowiek rekompensuje nie eterycznym lecz zgęszczonym w swej wibracji pożywieniem.
Może to i nie zdrowe, ale  j a  to lubię - mówi człowiek, który jest w pewnym sensie syty, ale dusza głoduje bez Boskiego pokarmu, bez eterycznego promieniowania. Duszy nie zależy na zaspokojeniu zmysłu zapachu, wzroku, powonienia. Człowiek wtyka nos do garnka i czuje zadowolenie, ale dusza nie. 

   - Obciążenie restauracji klasy gourmet. Niejednokrotnie trzeba zamówić sobie stolik kilka dni z wyprzedzeniem. 


Foie gras z winem Sauternes,
czyli pasztet strasburski (stłuszczone wątroby gęsie i kacze).
Voilà!
 
    - Każdy z nas, każdy użytkownik ziemskiego ciała jest istotą kosmiczną, czy
o tym pamięta, czy już o tym fakcie zapomniała wcielając się wciąż od nowa
 uzależniając się coraz bardziej od życia w materii.Utrata wolności = choroba. Im mniej duchowej energii, tym bardziej rosną potrzeby zaspokojenia zmysłów. Oglądalność pewnych programów telewizyjnych potwierdza tę regułę.

Homar creole.Speciale!

Homary były niegdyś pożywieniem biednych wyspiarzy;
dziś homar stał się specjałem, delikatesem ze względu na wysoką... cenę.



Ostrygi z kawiarem +
wódka zmrożona (pijąc zioła ludzie się krzywią)
   - Gourmet jest kulturowym ideałem naszych czasów mającym na celu odwrócenie naszej uwagi od ewolucji duchowej z pomoca kulinarnych sztuk oddziałujących na zmysł wzroku, smaku, powonienia i estetyki. Chodzi tu o magię tworzenia obrazów uznawanych za "wyśmienite potrawy" i napoje. Myślokształty na talerzach i półmiskach charakteryzujące się wyrafinowanymi, dopracowanymi preparatami i prezentacjami estetycznie wyważonych, czasem nawet kontrastujących ze sobą dań.

   - Stres, nieustanny stres endo- i egzogenny powoduje fizyczne chroniczne przemęczenie człowieka - burn out syndrom. W stresie - świadomie lub nieświadomie - żyją bogaci w materii i biedni. Ci pierwsi boją się utraty tego, co posiadają, ci drudzy żyjący w przeciwległym, a zarazem równoległym biegunie ziemskiej rzeczywistości boja się, że będzie jeszcze gorzej. System jest nieubłagany jak miłość Boga do swoich dzieci, który nie odstępuje ich ani na krok na wszystkich ich drogach. Nie zapłacisz za pobyt na Ziemi - skończysz na śmietniku ludzkiej historii. Zachcianki podniebienia jeszcze bardziej zubożają duszę. A po dobrym jedzeniu nie zapomnij o paleniu. No to jeszcze po koniaczku. Bezmyślny człowiek brnie coraz głębiej w stan niewiedzy... Ciało nastawione jest tylko na częstotliwości "doczesnego" świata. W strukturze cząsteczkowej duszy dochodzi do zaniku wycofywania się życiodajnych prądów eterycznych. Teraz komórki materialnego ciała odczuwają czym jest brak prawdziwego pokarmu - manny z nieba. Tylko wysoko drgająca energia utrzymuje życie, ale gdy jej brakuje rośnie apetyt i popyt na środki pobudzające. Ścieżka białego? Nie ma w tym nic złego (o kokainie).

   - Ludzie nie wiedza o życiodajnych prądach eterycznych, o pokarmie duszy i jej ciała. Rzekomi duszpasterze pasą i uczą bydło naziemne, że to planeta Ziemia jest ich pastwiskiem.... Obecnie już radioaktywnym pastwiskiem... Prowadzi ślepy kulawego - jak to trafnie zauważy Ignacy Krasicki. Zaś Kant nie kantował rozpoznając: Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie stanowią dla mnie dowody na to, że Bóg jest nade mną i we we mnie.

   - Ta sprzeczność między wibracją żywotnych sił eterycznych (Vis vitalis)
a niską, ziemską wibracją komórek ludzkiego organizmu nazywana jest chorobą. Chore komórki człowiek nazywa swoim nieszczęściem. Proście, a będzie wam dane, ale człowiek nie prosi i tak Siła Życia wycofuje się jako niepotrzebna. Świat naciska. System szantażuje: nie płacisz - nie żyjesz. Reakcja ciała: CFS, czyli syndrom chronicznego zmęczenia. Zdrowa reakcja na chore środowisko.
W pracy ludzie są popędzani, zmuszani do uległości, do wykonywania czynności niezgodnych z ich sumieniem, ale trzeba zacisnąć zęby, szef wymaga coraz więcej...Stres... Trzeba mieć  c o ś  z życia, trochę przyjemności, trochę wygody... Jak człowiek nie zadba o siebie, to nikt mu nic nie da... Separacja od Jedności. To drganie odbierają komórki i też chcą żyć dla siebie, a nie służyć mikrokosmosowi. Komórki są wygłodzone i wymagają coraz więcej. Żeby żyć tak jak Rotschild trzeba stać się w tym świecie kimś i posiadać na własność coś.
I tak człowiek wierzy, że stres mu służy, bo napędza go żeby mieć, a wtedy popędza swoich pracowników i tego samego uczy swoje dzieci - nowe komórki tego nisko wibrującego świata. Kasa = dobrobyt, wygoda, stać mnie na wszystko, śmierć frajerom, najlepsze restauracje, narkotyki "z pewnego źródła", usługi seksualne "na najwyższym poziomie", rząd żre mi z ręki...

   - Z czasem komórki uzależniają się od tych niskich wibracji i żądają większych dawek tego, na co zostały ukierunkowane. Tam dokąd nie sięga już promieniowanie Boskości, tam zaczyna się królestwo ciemności, a to oznacza życie bez miłości. Bóg jest miłością.Stworzony w ten sposób człowieczy świat na planecie Ziemi staje się grobem ludzkości. Chrystus uczył, że mamy być doskonali tak jak nasz Ojciec w Niebie jest doskonały, a nie że mamy dogorywać duchowo i fizycznie, jednak bezmyślny człowiek skazuje się na"drugą śmierć". (
Apokalipsa, 20:14).

   - Chory, zbolały człowiek patrzy w sufit i pyta: Boże, boże dlaczego mnie opuściłeś?... i nadal nie jest gotowy wziąć odpowiedzialności za swoje życie na siebie, a przecież to człowiek odwrócił sie od Boskiego pokarmu i nastawił się na częstotliwość holograficznego świata.

4 komentarze:

  1. Panie Romanie. To jest piekny "wstep" a gdzie jest pointa. Trzeba zakonczyc porade nauka co zapewnia prawidlowe energetyczne zaspokojenie. Jaka wlasciwa energetyczne jest zywnosc wg Pana. Co powiedziec na GMO; plony uzystkiwane w drodze nawozow azotowych. Procz tego sa tacy ktorzy promuja "zywienie swiatlem" czyli nic nie jedzenie - dieta kosmiczna bardzo niebezpieczna dla ludzi ktorzy nie sa przystosowani do takiej "diety". Lacze pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wychował się na "martwym pokarmie", czyli na mięsie, powinien zastanowić się, czy nadal chce jeść to, co kiedyś posiadało oczy. Jeżeli nie - to dlaczego. Na drodze poznawania samego siebie liczą się tylko motywy. Czy nie będę jadł "martwego" pokarmu, bo to jest dla mnie zdrowe (egoizm/egocentryzm), czy też dlatego nie, bo jako Boska istota nie chcę karmić się ciałami brutalnie zamordowanych istot żywych i czujących tak jak i ja. Krok po kroku, bez fanatyzmu - jadam ś w i a d o m i e coraz mniejsze porcje mięsa a uzupełniam je warzywami i owocami. Piję też świeżo sporządzone soki (nie te z kartoników). Wszystko zależy od wibracji (poziomu drgania) na jaki chce się wywindować. Im wyżej ja drgam jako pole energii, tym wyżej drga moje ziemskie ciało. Podobne pola energii przyciągają się do siebie. Im wyższa świadomość - tym bardziej przyciąga do siebie wysoko drgający pokarm, a odpycha ten "martwy". Jedzenie to przyzwyczajenie do wysysania (ssaki) energii
      z zewnątrz. Stopniowo można się od tego odzwyczaić jeśli
      się tego pragnie... i dopiero wtedy można uczyć się żyć tylko z prany (chi). Kosmos ma czas. Zaczeka na nas. Nasz los jest w naszych rękach... do czasu aż nie powierzymy go na powrót w ręce Stwórcy, który nie je, a stworzył nas na swoje podobieństwo.

      Usuń
  2. Prawde mowiac troche watpie w taka mozliwosc jak "odzywianie swiatlem" majac fizyczne cialo. Wprawdzie byla Teresa Neuman I taki swiety jak Ramalinga ale powstaje kwestia otwarta czy jest to umiejetnosc nabyta czy talent jakiejs osoby. Talentu nie mozna nabyc albo sie go ma ... albo nie I zadne nauczanie na skrzypcach nie uczyni z zprzecietnego muzyka Mozarta. Mysle ze tak ma sie sprawa z ludzmi odzywiajacymi sie super zdrowym pozywieniem . "swiatlem".

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwierzęta czują, a czy rośliny i owoce nie mogą czuć "bardziej"? Być może w procesie reinkarnacji zwierzę nigdy nie zostanie inkarnowane jako człowiek dopóki nie zostanie jemu poświęcone.

    OdpowiedzUsuń