***
Pytanie: Czy istnieje jakaś współpraca między medycyną holopatyczną a akademicką?
Dr. Steiner:
Moim zdaniem próba
odseparowania holopatii od medycyny klasycznej jest i byłaby sztuczna; dla
pacjenta było by lepiej, gdybyśmy wspólnie mu służyli, bez tego rodzaju segregacji.
Zawsze pragnę odnieść się do poglądów naukowych, starając się udowodnić różne
wyniki badań holopatycznych w sposób akademicki. Jeśli w wyniku badania
holopatycznego stwierdzam zmiany hormonalne, to wysyłam takiego pacjenta na
przeprowadzenie badań laboratoryjnych, o ile jest to możliwe biorąc pod uwagę –
znowu - koszty takiego badania. Niestety wiele badań laboratoryjnych jest zbyt
drogich i kasy chorych nie chcą ich pokryć. W takim wypadku mogę moją diagnozę
udowodnić tylko na bazie zasad holopatycznych.
Stwierdzone drogą
holopatyczną zaburzenie w czynności tarczycy i w systemie autoimmunologicznym
nie może zostać zweryfikowane przez laboratorium medyczne ze względu na wysokie
koszta. Jeśli jednak pacjent pozytywnie reaguje na leczenie metoda holopatyczną,
to uzyskuje potwierdzenie na to, że diagnoza holopatyczna była właściwa; co
więcej - mam wielu takich pacjentów.
Pomoc polega także na
tym, aby nie wysyłać każdego chorego do szpitala, gdzie badane będą wszystkie
narządy pacjenta jeden po drugim i gdzie zostanie prześwietlony promieniami
Roentgena. Pomoc może polegać m.in. na tym, że z pomocą holopatii symptomy
zostaną zdefiniowane. Jeśli znajduję w jelicie wzrost czynników ryzyka, które
dajmy na to wskazują na powstały tu nowotwór, to wysyłam mojego pacjenta na
badanie kolonoskopijne, co oczywiście wiele mu zaoszczędza, ponieważ nie musi
przechodzić całego rzędu innych badań.
Idealnie byłoby, gdyby
doszło do symbiozy pomiędzy medycyną holopatyczną a medycyną akademicką. W moim
rodzinnym mieście ta symbioza funkcjonuje wspaniale. To fanatyzm w obu
kierunkach utrudnia tę symbiotyczną współpracę. Gdy ktoś nastawił się zbyt
energetycznie i traci z tego powodu wgląd w namacalne zmiany organiczne, to
jest to tak samo nie dobre jak zaprzeczanie i odrzucanie wszelkich powiązań
energetycznych, jak to czyni wielu konwencjonalnych medyków. Dla obu kierunków
istnieją powody do ich przemyślenia. Jednak współpraca jest możliwa i tak, jak
ja to obserwuję w mojej praktyce – pacjentom to służy.
Holopatia
nie jest metodą, która widzi siebie jako jedyną metodę leczenia. My, holopaci dążymy do współpracy. W praktyce prowadzi to do skutecznego
diagnozowania. Pacjent zaoszczędza sobie przejście przez młyn szpitalnych
procedur, biurokracji i energochłonny pobyt w szpitalu, a to wszystko obniża
koszty leczenia. Nie potrzeba w takiej sytuacji już 120 wyników
laboratoryjnych; być może wystarczy ich 10, za to istotnych. Dotyczy to
diagnozy, ale także koszty leczenia mogą zostać obniżone. Na przykład nie
zajdzie potrzeba aplikowania antybiotyków. Pacjent często nie zdaje sobie
sprawy z faktu, że jedno opakowanie Ciproxinu (antybiotyk) kosztuje o
wiele więcej niż jedno opakowanie ortomolekulanego leku aplikowanego w
holopatii, który w wielu przypadkach (oczywiście nie we wszystkich) przynosi
ten sam rezultat. Gdyby kasy chorych
zdecydowały się pokrywać koszt leków ortomolekularnych, to można istotnie
liczyć się z prawdziwą redukcją kosztów leczenia.
Pytanie: Holopatia proponuje także możliwość leczenia się w domu. Czy to oznacza,
że pacjent nie musi już odwiedzać praktyki lekarza-holopaty?
Dr. Steiner:
Wyprodukowaliśmy małe
urządzenia, które mogą być programowane w ramach potrzeby przez terapeutę. Taki
aparat pacjent może przypiąć sobie do paska do spodni, powiesić sobie na szyi,
albo nosić w tylnej kieszeni. W nocy może kłaść je sobie pod poduszkę. Takie
małe urządzenie powtarza automatycznie programy zapisane przez terapeutę na nieskończonej
pętli. Istnieje też możliwość wyboru poszczególnych programów i nastawienie
działania na dowolną godzinę. Efekt tego jest taki, jakby pacjent codziennie
odwiedzał praktykę holopatyczną. W niektórych przypadkach nie jest to zawsze
możliwe, ponieważ efekt domowego leczenia jest bliski wizycie u terapeuty,
jednak nie zawsze taki sam. Jest to bardzo ważne dla chorych cierpiących z
powodu choroby chronicznej. Można w ten sposób obniżyć koszt leczenia, ponieważ wypożycznie takiego mikro aparatu kosztuje o wiele mniej, niż częste wizyty u
lekarza. Tym samym osiągamy też to, że leczenie chorego chronicznie pacjenta
jest stałe albo też postępuje krok po kroku i nie ustaje w chwili, gdy pacjent
opuszcza gabinet terapeuty.
***
Pytanie: W jakiej mierze elektrosmog działa na nas chorobotwórczo?
Dr. Steiner:
- E-smog, czyli smog elektromagnetyczny jest czynnikiem istniejącym
od dawna – od czasu istnienia elektryczności. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z
faktu, iż obecnie oddziałuje na nas o wiele więcej nadajników niż w dawnych
czasach oraz że używanych jest o wiele więcej częstotliwości niż kiedykolwiek.
Ten stan rzeczy przybrał gwałtownie na sile i w swych rozmiarach. Doszło już do
tego, że możemy połączyć się dziś z każdym miejscem na świecie z pomocą
telefonu komórkowego z piwnicy samotnie stojącego na uboczu domu. Można szukać
sobie jakichś dziur w tej gęstwinie częstotliwości, ale dziś już prawie
ich nie ma.
Na przykład na terenie
dzisiejszych Niemiec graniczyło by to z cudem znalezienie takiej dziury.
Można śmiało powiedzieć, że 99% obszaru Niemiec znajduje się stale pod
negatywnym wpływem negatywnych fal elektromagnetycznych. Decydującym jest to,
że promieniowanie to działa na nas także podczas snu. Z pomocą metod
energetycznych, nie tylko holopatii,
lecz także z pomocą kinezjologii, RAC, elektroakupunktury, fotografii Kirliana
i częściowo fotografii w podczerwieni, a więc z pomocą postępowania
ukierunkowanego biologicznie, można wykazać, że elektrosmog powoduje negatywne
zmiany w organizmie.
W międzyczasie
nawet operatorzy stacji nadawczych przestali już temu zaprzeczać, jednak nie
chcą przyznać, jak bardzo negatywne są te zmiany. Z pomocą przeprowadzonych
testów biologicznych można jednak udowodnić, że właśnie alergicy reagują
gwałtownie na działanie promieniowania elektromagnetycznego. Alergicy uczuleni
na pyłki kwiatowe odczuwają pogorszenie się stanu zdrowia, gdy przez dłuższy
okres czasu używają telefonu komórkowego. To samo zaobserwowano u astmatyków.
Także w przypadku schorzeń natury autoimmunologicznej – u pacjentów cierpiących
na neurodermitis, colitis itp. – pojawi się stan nagłego
pogorszenia.
Trudność
polega na tym, że wprawdzie przeprowadzone już badania potwierdzają ten
stan rzeczy, ale przeprowadzono też inne badania na zlecenie stacji nadawczych
(przed 2006), które temu zaprzeczają. Decydujące jednak były badania
przeprowadzone w Skandynawii dotyczące wzmożonych zachorowań na raka mózgu
wśród ludzi mieszkających wzdłuż linii wysokiego napięcia. W końcu jednak
zaprzeczono także wynikom i tych badań, lecz mimo to doszło do tego, że w
Skandynawii szkoły i przedszkola nie mogą już być budowane wzdłuż linii
wysokiego napięcia. W innych krajach zabroniono instalować maszty telefonii
komórkowej w pobliżu szkół i przedszkoli. Jak widać znaleźliśmy się w jedynej w
swoim rodzaju sytuacji. Oficjalnie uznaje się negatywny wpływ promieniowania
elektromagnetycznego jako nieszkodliwy, a zarazem powodujący tyle dolegliwości,
że wtrąca się w ten temat prawo, mimo iż odpowiednie badania wciąż uznawane są
za rzekomo mało miarodajne...
Jednak
także w kręgach medycyny akademickiej mamy już coraz więcej lekarzy, którzy
bazując na swoim doświadczeniu zawodowym zauważają związek pomiędzy elektrosmogiem
a schorzeniami.
W
austriackich, w niemieckich jak i w szwajcarskich czasopismach medycznych
dyskutowany jest ten temat i wiadomo już, że telefony komórkowe powodują
pogorszenie się stanu zdrowia chronicznie chorych pacjentów.
Po
części dochodzi też do zmiany zdania na ten temat na płaszczyźnie komunalnej.
Różne gminy żądają zredukowania granicy promieniowania elektromagnetycznego na wzór
salzburski. Salzburg w Austrii stał
się bowiem przykładem pod tym względem, że tu władze obniżyły granicę
promieniowania stokrotnie! Tak więc teraz coraz więcej gmin wymaga zmiany
prawa.
I
tak oficjalnie promieniowanie pochodzące z anten telefonii komórkowej i promieniowanie
elektromagnetyczne o wysokich częstotliwościach jest rzekomo nieszkodliwe, to
jednak nieoficjalnie szarzy obywatele i wielu lekarzy zgadza się ze sobą
wiedząc z doświadczenia, że w rzeczywistości tak nie jest. Z pomocą wyżej
wspomnianych metod jak m.in. kinezjologii, RAC i innych biologicznych dziedzin,
no i oczywiście z pomocą holopatii można jasno rozpoznać zależność pomiędzy
elektrosmogiem a osłabioną odpornością.
Wróćmy
tu jeszcze na chwilę do leczenia w domu. Ponieważ większość pacjentów którzy mnie
odwiedzają w mojej praktyce wraca w swoje środowisko, które silnie obciążone
jest z powodu elektrosmogu, celowym jest przeprowadzanie leczenia jak najdłużej
w celu symulowania uwolnienia się pacjenta spod wpływu promieniowania. To bardzo ważny czynnik.
Naturalnie
nie możemy uwolnić pacjentów od negatywnego wpływu elektrosmogu, jednak można
przyzwyczaić ciało do rosnącego z dnia na dzień obciążenia, możemy wzmocnić
jego ciało na tyle, żeby takie obciążenie wytrzymywało. Tę funkcję przejmuje w
holopatycznej terapii domowej Quint-Box – mały, zaprogramowany
odpowiednio aparat. Oprócz niego mamy jeszcze mniej kosztowny jego wariant – Quint-Chip.
Także na tym chipie można nagrać program chroniący przed promieniowaniem
elektromagnetycznym, a także inne programy terapeutyczne, np. przeciw chorobie
zwyrodnieniowej stawów (program Polyarthritis;
program leczy zużyte kolana czy kręgi szyjne), program działający w przypadku
napięcia nerwowego, program leczący anginę (zapalenie migdałków [Tonsililtis] i błony gardła, zapalenie
zatok przynosowych itp. Taki chip pacjent przykleja sobie z pomocą
przyjaznego dla skóry leukoplastu, gdzie urządzenie to dba o stałe leczenie,
które może być bardzo korzystne.
Pytanie: ...a więc, praktycznie nie możemy niczego uczynić przeciwko
elektromagnetycznemu promieniowaniu, oprócz chronienia naszego ciała przed tego
rodzaju smogiem...
Dr.
Steiner:
- Tak.
Metoda biofizykalna praktycznie nie pomoże nam „odekranować się” od tego rodzaju
promieniowania, a jeśli nawet, to niezwykle wielkim nakładem kosztów. Dlatego
decydujemy sie na przekazywanie pacjentom informacji, które go uodpornią tak,
jak powinna działać szczepionka.
Pytanie: Czy takie holopatyczne szczepienie jest już na
stałe?
Dr.
Steiner:
- Nie.
To działa tylko tak długo, jak długo działa przeciw-program. Mamy już produkt przeciwko promieniowaniu elektromagnetycznemu;
– są to specjalne folie półprzewodnikowe, których struktury wiążące są przez
nas w pewien sposób zmodyfikowane i scharakteryzowane. Z chwilą gdy
promieniowanie pochodzące z jakiegoś urządzenia przenika przez taką folię,
nałożone zostają na częstotliwość promieniowania elektromagnetycznego pewne
homeopatyczne drgania. Taką folię można nakleić na baterię telefonu
komórkowego, dzięki czemu telefon ten staje się
- patrząc z punktu widzenia biologicznego – przyjazny dla
użytkownika. Tysiące takich folii jest już w użyciu i ludzie są zadowoleni. W ten sposób przynajmniej symptomatycznie
możemy kontrolować to negatywne promieniowanie. Dysponujemy dziś różnymi
foliami, zależnie od typu telefonu komórkowego, komputera, systemu
satelitarnego oraz zwykłej instalacji elektrycznej w domu lub w mieszkaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz